Kazimierz Żurek (1918-1941)

Kazimierz Otton Żurek urodził się 18 listopada 1918 roku w Płocku-Radziwiu. Tu ukończył 3 klasy szkoły powszechnej, której kierownikiem był zasłużony dla płockiego szkolnictwa – Eugeniusz Gessek. Dalszą naukę Kazimierz – Otton kontynuował w „Jagiellonce”. W tym popularnym płockim gimnazjum obok nauki pochłonęła go lekkoatletyka i szybownictwo. W 1936 roku płocki „Głos Mazowsza” pisał: „W ubiegłą niedzielę na boisku miejskim w Płocku odbyły się z inicjatywy p. profesora W. Chełmniaka – zawody lekkoatletyczne między Jagiellonką a Seminarium Nauczycielskim. Zawody te miały na celu zakwalifikowanie najlepszych zawodników do spotkania reprezentacji szkół Płocka na mecz z Włocławkiem”. Kazimierz Żurek wygrał wtedy trzy konkurencje: rzut dyskiem – 36,25 m, rzut oszczepem – 44,60 m i pchnięcie kulą (5kg) – 14,55 m”. Stanisław Kwaśniewski w pracy Kronika lekkiej atletyki w Płocku (1923-1977) pisał: „…w ostatnich latach przed wybuchem drugiej wojny światowej zaczęły rozwijać się, rokując w niedalekiej przyszłości dalszy postęp, takie talenty – w większości młodzi zawodnicy – jak: Fr. Bodal, T. Brudnicki, J. Lewandowski, St. Nowakowski, St. Staszewski, H. Żeberkiewicz, K. Żurek i inni, którym wybuch wojny zamknął drogę do tytułu mistrzowskiego i sławy”.
Kazimierz Żurek „Jagiellonkę” ukończył w 1938 r. Bardzo silny, sprawny fizycznie i odważny ukończył kurs szybowcowy w Ustrzykach Dolnych.
Później była Szkoła Podchorążych Marynarki Wojennej w Tczewie. Rodzoce i siostra Kazimierza Ottona – Zofia widzieli go po raz ostatni w domu w Radziwiu 17 maja 1939 r., kiedy przyjechał na kilka godzin. W czerwcu pamiętnego dla Polaków 1939 r. w podróż dookoła świata wyruszył żaglowiec „Iskra”. Towarzyszył mu szkolny statek „Wilja”. Jednym z członków załogi tego drugiego był płocczanin – Kazimierz Żurek.
Ostatni list z tego rejsu napisał do najbliższych w końcu sierpnia z Casablanki. Rodzice szukali wiadomości o synu przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż w Szwajcarii. Później otrzymali list z Portugalii dzięki uprzejmości p. Callera, Polki z pochodzenia, która pełniła rolę „skrzynki kontaktowej” dla listów wysyłanych przez polskich żołnierzy przebywających w Anglii via Lizbona do Polski. Jakie drogi prowadziły K. Żurka z Casablanki do Anglii nie wiemy… Rodzina K. Żurka została wysiedlona w 1941 r. z Radziwia do Warszawy. O śmierci syna, brata, dowiedziała się z prasy podziemnej. Po powrocie do Radziwia w 1945 roku otrzymała list od Bogdana Maciejewskiego – kolegi syna, który widział podchorążego Kazimierza tuż przed jego zamustrowaniem go na pancernik „Hood”. Płocczanin był bardzo radosny, pełen optymizmu…
Jakie były ostatnie minuty życia K. O. Żurka na angielskim krążowniku?
Edmund Kosiarz w książce Flota Orła Białego opisał jak to 24 maja 1941 r. w czasie bitwy na morzu dwóch największych okrętów wojennych tego okresu „Bismarca” i „Hooda”, ten drugi – duma floty brytyjskiej rozerwany na dwie części, w 3 lub 4 minuty zatonął. Było to w kilka dni po tym jak okręty niemieckie opuściły fiordy norweskie, kierując się w stronę Cieśniny Duńskiej, aby później przedostać się na Atlantyk. Autor pisał: „Wraz z okrętem zginęła niemal cała załoga licząca 95 oficerów oraz 1324 podoficerów i marynarzy. (…) Wśród poległych znalazło się także czterech Polaków – młodych podchorążych odbywających na okręcie brytyjskim staż. Byli to: Stanisław Czerny, Kazimierz Szymalski, Leon Trzebiatowski-Żmuda i Kazimierz Żurek.
Popełnione przez dowódcę zespołu brytyjskich pancerników )”Hood”, „Prince of Wales”) błędy taktyczne doprowadziły do tragicznego dla nich wyników walki. Po drugiej lub trzeciej salwie z „Bismarca” na „Hoodzie” wybuchł pożar, prawdopodobnie zgromadzonej amunicji przeciwlotniczej. Dalsza salwa z „Bismarca” też była celna. Pocisk trafił w pokład „Hooda”, przebił pancerz, wpadł do komory amunicyjnej i tam spowodował dodatkową eksplozję. Olbrzymi okręt rozerwał się.
Tyle E. Kosiarz, jeden z dokumentalistów działań polskiej floty na morzach i oceanach I i II wojny światowej. W 1949 r. Anglicy przysłali Matce Kazimierza Żurka książkę: „Wings of revolution” podpisaną przez polskiego podchorążego z „Hooda”. Jest to jedyna pamiątka jaką przechowuje siostra Zofia po ostatniej drodze brata na trasie: Gdynia, Maroko, Anglia i ostatniej bitwie płockiego bohatera na pancerniku „Hood”.
Na cmentarzu w Radziwiu w pobliżu grobu polskich żołnierzy – bohaterskich obrońców ojczyzny z września 1939 r. znajduje się symboliczny grób Kazimierza Żurka.

źródło: przedruk (ze zmianami) artykułu Jana Szymańskiego pt. „Kazimierz Żurek – podchorąży z „Hooda” - (Notatki Płockie, 2/139 z 1989 r.)