Jerzy Graczyk (1911-1943)

Urodził się w Płocku w 1911. Pracę w Elektrowni Miejskiej w Radziwiu rozpoczął w 1934 roku, po zakończeniu służby wojskowej. Po mobilizacji w 1939 roku pracował w zakładach lotniczych pod Warszawą. Po zakończeniu działań wojennych znalazł się w stalagu. Dzięki naciskom kolegów J.Graczyka pierwszy kierownik elektrowni za okupacji – H. Dolecki, starał się u władz niemieckich o zwolnienie Jerzego jako ślusarza – mechanika niezbędnego do pracy w elektrowni. Jego zabiegi powiodły się. Graczyk, bardzo lubiany przez współpracowników, powrócił do pracy i razem ze swoim kolegą Wł. Luśniewskim, z którym utworzyli komórkę ZWZ, przekształconą w lutym lub marcu 1942 roku w komórkę Armii Krajowej. Jerzy Graczyk często podkreślał swoją nienawiść do okupanta. Robił to nieraz ostentacyjnie. Był też człowiekiem o złotym sercu. Pani Helena Reszczyńska pamięta, że w pierwszych dniach marca 1943 roku do mieszkania Jerzego zapukał żebrak, z prośbą o wsparcie. Graczyk ofiarował nowy szalik, kupiony właśnie tego dnia. Kolega z elektrowni – Kazimierz Borkowski , do którego – jako tłumacza – docierały różne poufne informacje, ostrzegał J. Graczyka, aby wyjechał z Płocka i ukrył się. 6 marca rozpoczęły się aresztowania organizatorów komórki Armii Krajowej na terenie elektrowni. Wczesnym rankiem dom w którym mieszkał Jerzy Graczyk, przy ul. Kolejowej w Radziwiu, został otoczony przez gestapo. Do drzwi zapukał w umówiony sposób „kolega”. Graczyk, który je otworzył, przekonał się, że stawianie oporu nie ma sensu. Tego samego dnia podczas przesłuchania w płockiej siedzibie gestapo Jerzy był bity i torturowany. W czasie konfrontacji z prowokatorem nie chciał się załamać i wydać kolegów – członków organizacji – skutymi rękami uderzył gestapowca Plewkę i wyskoczył przez okno z drugiego piętra na bruk podwórza. Pozostawiony tam bez opieki lekarskiej, po kilku godzinach zmarł. Tak więc wiele tajemnic organizacji zabrał ze sobą „do grobu”. Gestapowiec Hartman, który prowadził przesłuchanie powiedział do Plewki: „Das sind Polnishe Helden!” ( to jest jeden z polskich bohaterów!). Te słowa były spisane w październiku 1976 roku według oświadczenia Jerzego Stawickiego, byłego pracownika Zakładu Energetycznego, który w czasie okupacji pracował jako konserwator z ramienia elektrowni w budynku gestapo. Od dnia „przesłuchiwania” tego płockiego bohaterskiego energetyka w pokoju – katowni gestapo, torturowani Polacy byli przykuwani do ściany. Bohaterski czyn J. Graczyka już wtedy przeszedł do historii w Płocku.

Jan Szymański fragment książki pt."Historia i współczesności elektroenergetyki na Mazowszu Płockim"